wtorek, 18 sierpnia 2009

żenua po raz któryś

czy jest coś jeszcze bardziej chujowego niż facet w sandałach i opadających skarpetkach, poldek caro cabrio w kolorze morskiej zieleni, plazma o kosmicznej przekątnej w pokoju o powierzchni 9 m w kwadracie (2,9x3,1m), postawiona na dodatek na krótszej ścianie, której powierzchnia niemal dorównuje powierzchni okna we wzmiankowanym pokoju, dziewczyna w bojówkach grająca w tenisa, babiszon w wieku pobalzakowskim kokieteryjnie odsłaniający fałdy zwiotczałej skóry na brzuchu (tylko jej kolczyka brakowało!) i dziewczyna w ostatnim miesiącu ciąży w tiszercie, który w stanie normalnym, nieciążowym znaczy, sięga jej do bioder; w stanie ciążowym kończy się gdzieś pod biustem... głupia mina oberKaczora pod 67,89% prysznicem narodowego potępienia twierdzącego jednak uparcie, że to tylko drobna mżawka i zaraz przejdzie... spalona na marchewkę solaryjka obnosząca sztuczność swej opalenizny w majowym słońcu... facet w koszuli ze śledziem, szortach na pasku, skarpetkach i LAKIERKACH, dziewczyna w czerni grająca w tenisa w glanach?

jest! panienka święcie przekonana, że trawę cytrynową dodaje się w zastępstwie cytryny do herbaty i wyrażająca niebotyczne zdumienie, że stosuje się ją jako przyprawę...